Sposób ukazania postaci Mandaryna (
Ben Kingsley) w
"Iron Manie 3" podzielił publiczność. Zagorzali fani skrytykowali reżysera
Shane'a Blacka, który postanowił stanąć w obronie swojego filmu.
UWAGA! PONIŻSZA WYPOWIEDŹ ZDRADZA ELEMENTY FABUŁY FILMU!
Mieliśmy problem z ukazaniem mitycznego terrorysty w taki sposób, by było to wyjątkowe albo znaczące, powiedział
Black.
Nasza wizja Mandaryna pozwoliła opowiedzieć o tym, jak ludzie współuczestniczą w strachu. Angażują się w to tak, jak publiczność w sam film. Mam nadzieję, że na końcu widzowie stwierdzą: "naprawdę baliśmy się Mandaryna, ale okazało się, że nie jest wcale taki zły". W rzeczywistości był on stworzony przez tego anonimowego faceta za kulisami. Myślę, że to przesłanie dużo bardziej interesujące dla współczesnego świata. Dużo spraw rozgrywa się właśnie za kulisami, a strach ogniskuje się na bardzo oczywistych celach, podczas gdy można by skupić się na tym, co się za nimi kryje. Czy zgadzacie się z reżyserem? A może wolelibyście zobaczyć w kinie Mandaryna bliższego komiksowemu pierwowzorowi?