Zaczynało się ciekawie, potem irytacja, następnie myślałem, że zejdę z tego świata przed monitorem komputera. Ostatnia faza to krańcowe znużenie(u mnie niespotykane, pierwszy raz o mało co nie usnąłem oglądając film). Nie przepadam za Pink Floyd, ale myślałem, że ten film mnie zainteresuje. Myliłem się. Czuję się zmęczony przez ten film jak po przebiegnięciu maratonu. Mimo wielu sensownych metafor (maszerujące młotki) i z początku ciekawej historii (chodzi mi o dzieciństwo) Pinky'ego był to dla mnie groch z kapustą.
P.S. Raczej długo nie obejrzę filmu polecanego mi przez filmwebowy Gustomierz.
No, dobra. Pomyślałem trochę o tym filmie parę godzin po jego obejrzeniu i stwierdzam, że skrzywdziłem tą produkcję dając jej 2 gwiazdki. Film mnie nie uwiódł ale posiada wartość artystyczną, którą nie sposób zignorować. Podnoszę ocenę do 4. Raczej na stałe.
Jeżeli nie przepadasz za Pink Floyd to film zdecydowanie nie dla Ciebie.. nie chodzi mi o to że film jest tylko i wyłącznie dla fanów... na ale cóż jeżeli "nie przepada" się za Pink Floyd to nie ma co się nawet zabierać do filmu który jest tłem do muzyki i tekstów zespołu.
Ja np. jestem fanem i film jest dla mnie przykładem genialnego kina, które jest tylko tłem dla muzyki i emocji przez nią wyrażanych.
Słucham Pink Floyd, więc pokusiłam się obejrzeć ten film.
Wpędził mnie w melancholię, wiem świetnie ukazane emocje i muzyka, tak.
Ale conajmniej dziwnie się czułam po jego obejrzeniu.
@czuczubaka
Nie bardzo rozumiem. Nie przepadasz za tą muzyką, ale film ci się spodobał? Przecież w całym filmie tylko jedno zdanie nie pochodzi z albumu. A sam film jest po prostu oprawą wizualną dla utworów z płyty The Wall. Więc co spowodowało, że film ci się spowodował?
Miałam podobnie. Początek był się ciekawy, ale nadmiar ciągle tego samego psychodelicznego klimatu spowodował u mnie migrenę po godzinie filmu.
To nie jest film do oglądania na monitorze komputera! Muszą tez być dobre głośniki. Do tego konieczna jest dobra znajomość języka i wsłuchanie się w treść. Jeśli nie lubisz Pink Floyd, nie "czujesz" tej muzyki, narracji - to faktycznie film nie dla Ciebie, a może też oglądałeś go w nieodpowiednim czasie; do tego potrzebny jest nastrój, skupienie i jednocześnie otwarcie na opowieść nieszczęśliwego, wyobcowanego człowieka. Szkoda, bo ja widziałam go już bardzo wiele razy i zawsze przeżywam. No ,ale ja kocham Pink Floyd - grają na moich uczuciach każdym dźwiękiem.
Ja obejrzałam ten film w takiej jakby sali kinowej na uczelni, więc nie mogę narzekać na głośniki, ale film do mnie kompletnie nie przemówił. Może to dlatego, że nie jestem fanką zespołu, ale również nie zachęcił mnie do bliższego go poznania. Moja mama była w młodości fanką tej grupy, jestem ciekawa, czy film by jej się spodobał.