Szczerze polecam, dla klimatu, muzyki, nieco prostej historii, ale za to z jakim zakończeniem!
Jedynie co mi nie pasowało, to popularne obecnie lampy solarne w szopie u Mackey'a. Nie wierzę, że 34 lata temu mieli takie rzeczy w Ameryce.
Nawet jeśli, to raczej nie były wówczas w sprzedaży po 2 zł. Wówczas to musiał być niezły gadżet (dla niektórych jest nim nawet dziś), i nie uwierzę w trzymanie takiego "skarbu" w szopie ;)
W USA było wówczas zupełnie inaczej niż w Polsce. Były auta z klimatyzacją na porządku dziennym, komputery w co drugim domu, telefony z przyciskami w słuchawce. Takie rzeczy u nas bywały nieraz kilka dekad później. Lampy tez mogły być.
I dlaczego miałby to być film dla nastolatków? Na bardzo podobnej zasadzie (prawie identycznie) został zrobiony serial Stranger Things. Szczególnie pierwszy sezon. Został przyjęty kiedy wyszedł niezwykle ciepło właśnie przez pełne nawiązanie do lat 80. Summer of 84 czerpie z tego serialu inspiracje niemal aż do przesady. Wielu ludzi doceni takie zrealizowanie. Filmem dla nastolatków to mi się wydawała pierwsza część Więźnia Labiryntu. Jednak dotrwałem do końca w momencie jak bardziej skupiłem się na samej historii a nie na tym, że grają tam praktycznie same dzieciaki.
Ja wiem, że temat mojego postu napisałem jakoś pokracznie nieskładnie, ale chodziło mi dokładnie o to, że to właśnie nie jest film dla nastolatków (jak mogłoby się wydawać ) ;)
Na jakiej takiej samej zasadzie został zrobiony Stranger Things? :D który jest horrorem sci-fi, a nie filmem z dreszczykiem dla dzieci. Gdyby nie dwie sceny pod koniec to praktycznie film familijny.
Przyrównywanie tego plagiatu do Stranger Things jest trochę nie na miejscu... bo to, że ktoś zżyna soundtrack praktycznie 1:1 to nie znaczy, że coś łączy te produkcje.
No i ta końcówka wymuszająca kontynuacje... chociaż najbardziej mnie irytowało to męczące przepychanie wątków na siłę. Wątek "miłosny", wątek że dzieciaki to przygłupy, że tak sądzą o sąsiedzie, mordowanie na siłę kogoś pod koniec. Zresztą końcówka to abstrakcja, bo z dość "realnego" filmu zrobiła sie komedia sci-fi. Gość na wolności, a oni bez obstawy do domu idą spać jakby nigdy nic.
Pomijajac juz temat oklepanego STRANGER THINGS to blizej temu filmowi do DISTURBII. Nie widziales to polecam tam tez mlody sasiad obserwuje przez lornetke swojego dziwnie zachowujacego sie sasiada i go sledzi... Oba sa swietne a niestety skojazenia juz zawsze beda ze STRANGER THINGS gdy w jakimkolwiek filmie pojawi sie grupka nastolatkow i muzyka rodem z lat 80-tych. Mam nadzieje ze nigdy nie powstanie STRANGER THINGS4 bo pokazali ewidetnie w ST3 ze pomysly sie koncza i wszystko staje sie na maksa podobne do poprzednich sezonow serialu. Niestety obawiam sie ze ST3 mialo spora ogladalnosc i dla kasy za rok pierdykna ST4.
Istotnie o DIsturbii nie oglądałem. Widzę na filmwebie, że moja żona ten film kiedyś oglądała. Zapytam przy okazji czy pamięta co to za film.
Tak już będzie niestety zawsze ze Stranger Things, Mnie akurat się sezon 3 bardziej podobał niż drugi. Niemniej bohaterowie się rozjechali na różne strony i na tym by można było całą serię zakończyć. Żadnym problemem natomiast nie jest aby ich znowu połączyć na jakimś święcie na kilka dni. Jednak by musieli rozpocząć kompletnie nową historię a to by zwiastowało minimum kolejne ze 3 sezony. Jak powstaną to pewnie obejrzę i tak dla zasady.
Świetnie się ogląda. Przyjemny klimat lat 80's co jest ostatnio modne. Sporo wzrastającego napięcia.
Ale spodziewałem się niespodziewanego zakończenia, tzn. byłem pewien, że okaże się, że to jego ojciec zabija.
Tymczasem zakończenie było spodziewane i tego się kompletnie nie spodziewałem ㋡
Ziomus jak lubisz thrillery o psychopatycznym sasiedzie mordercy to koniecznie sciagnij sobie DISTURBIA. Fabularnie oba filmy sa bardzo podobne i ona 3maja w napieciu. Nie widziales to koniecznie zobacz...