"Trancers: City of Lost Angels" to krótki epizodzik, bo trwający zaledwie 24 minuty, pomiędzy częścią 1-szą a 2-gą Trancersów. Przyznaję, że troszkę się zawiodłem, bo liczyłem na coś ciekawszego. Akcja dzieje się tu w 1988 roku, gdy Jack Deth prowadzi swoje biuro detektywistyczne i nagle z przyszłości z roku 2237 przybywa jakiś jeden Trancers i walczy z Jackiem, który później ucieka do roku 2247 i dam kontynuuje walkę z Trancersem w postaci jakiejś złowrogiej kobiety. Gdyby to był pełnometrażowy film, to byłoby super. A tak to tylko namiastka czegoś fajnego... Szkoda, że oryginalne zdjęcia do "Pulse Pounders" zaginęły i zachowały się tylko robocze kopie na VHS. Bo gdy to się ogląda to cały czas widać, że to przegrywka z VHS z rozmazanym obrazem, a na dodatek cały czas na ekranie latają jakieś czarne kropki i inne zakłócenia z taśmy filmowej. No coż, ale dobre i to, dobrze, że po 26 latach w ogóle to ujrzało światło dzienne... Dla fanów serii "Trancers" (niestety w Polsce chyba nikt tym się tak nie interesuje jak ja) to naprawdę smakowity kąsek. Daję ocenę 6/10. Fajnie było znów zobaczyć aktorów z jedynki - a nawet Tim Thomerson w scenie w roku 2247 nosi czarne włosy (tak jak w jedyncę). No i w tle słychać muzykę z oryginalnych części 1-3, szkoda tylko, że często podłożona została chaotycznie i nie pasowała do tego co było na ekranie.

Film oglądałem na wydaniu DVD, które udało mi się zamówić z amerykańskiego amazona. Oprócz filmu - płycie są też dodatki związane z filmem jak też zwiastuny i materiały z innych filmów Full Moon. Warto było.