Później już go nigdy więcej nie obejrzałem i prawdopodobnie nie obejrzę. Nie dlatego, że jest słaby, ale właśnie chyba na odwrót- jest tak dobry, wywołał we mnie takie emocje i odczucia, których już nie chcę przeżywać. Może nie tyle chodzi o siłę tych emocji i odczuć, co bardziej ich rodzaj, charakter, spotęgowany jeszcze tą muzyką... No bo nie chcę znów być tak przybity, czemu miał bym chcieć, skoro to takie nieprzyjemne? Tak samo jak nie chcę wkładać drucika do gniazdka, co też przecież gwarantuje silne odczucia... Na tej samej zasadzie nie chcę już oglądać np Zielonej Mili.
Chyba najbardziej uderzyło mnie w tym filmie to, że ciało, wygląd znaczy dla człowieka tak wiele i tak niewiele zarazem. Tak niewiele, bo przecież to tylko pieprzone ciało, w środku jesteśmy tymi samymi ludźmi niezależnie od wyglądu, mamy swoje poglądy, wiedzę, temperament, wrażliwość, sumienie itd. To jesteśmy prawdziwi "My", to jest niezależne od naszego ciała, wyglądu. W gruncie rzeczy ciało to tylko narzędzie do podtrzymywania poprzez czynności fizjologiczne tego, co jest najważniejsze, naszej osobowości. A jednak zmiana wyglądu potrafi całkowicie zmienić nasze życie, ta tak mało znacząca(w stosunku do naszej duszy) sfera jak ciało potrafi całkowicie zablokować całego człowieka, całe jego życie... To jest przerażające i przybijające.
Taki film to pikuś. Polecam (tzn. nie polecam nikomu) zajrzeć na oddział neurologii w pobliskim szpitalu. Osoby w różnym wieku po udarze, gdzie nagle połowa (lub całe) ciało jest porażone lub niedowładne, najprostszy ruch wymaga OGROMNEGO wysiłku, samoobsługa niemal zerowa i jest się zdanym na łaskę i niełaskę innych. O ile osoby starsze można jakoś ,,przełknąć", to widok młodych ludzi wprawiał mnie zawsze w wyjątkowo ogromny smutek.
Akurat źle trafiłeś, bo sam 5 lat temu przeszedłem udar niedokrwienny mózgu w wieku 20 lat, a na oddziałach neurologi leżałem w sumie 4 razy w dwóch miastach ;) . Ostatnio rok temu z facetem, którego tak kopnęło, że nie dość że bełkotał bez sensu i leżał tylko na wznak, to jeszcze nie umiał się nawet spojrzeć w lewą stronę, jego oczy i głowa mogły się kierować tylko w prawo.
I nie chodzi o sam film, tylko o to, co przekazuje, bo tacy ludzie jak David są też na świecie, niedawno czytałem historię człowieka, któremu na wojnie zmasakrowało lewą część twarzy i jak wrócił do rodziny jego własne dzieci się go bały, żona nie mogła na niego patrzeć i w końcu zabrała dzieci i zostawiła go samego.
Odbieram to jako bardzo niemiłe: człowiek pisze, że film mocno wywarł na niego wpływ, dzieli się refleksją, a w odpowiedzi słyszy od Ciebie "to pikuś". To komunikat typu: "co Ty wiesz". Sorry ale nie do przyjęcia. I jak widać autor posta wie więcej niż Ci się wydawało. Nie chodzi o to byśmy rywalizowali kto widział coś gorszego i dewaluowali czucie i doświadczenie innego.
Autor wątku jak najbardziej miał prawo i dobrze że opisał swe uczucia względem filmu.Świadczy to o jego wrażliwości i (być może młodym wieku lub braku osobistych,często traumatycznych przeżyć.Być może.Jednocześnie jeśli chodzi o inne wypowiedzi,te najwcześniejsze to nie obrażają autora wątku...są różni ludzie mają różne przeżycia.Faktem jest że jeżeli człowiek na własnej skórze dozna cierpienia,traum,utrata bliskich...to filmy z czasem "łagodnieją".Bo TU jest rzeczywistość,TU nie można niczego cofnąć,TU - nie śnisz i wszystko ma swój koniec.
Zgadzam sie, sa takie filmy, ktore wzbudzają we mnie tak mocne uczucia, ze nie mogę ich zobaczyć drugi raz, albo latami sie do tego zbieram
W życiu bym się nie spodziewał,że ktoś tak może napisać o moich słowach, miło mi, dziękuję :) .
Obejrzałem w końcu. Też czuję, że czeka mnie to samo co autora tematu. Daje do myślenia.
Totalnie cię rozumiem, miałam to samo po Jokerze. Tutaj nie aż tak, ale jednak film także robi swoje w głowie.
Miałem dokładnie to samo. Zawsze sądziłem, że ten film to płytki melodramat. Aż zupełnie przypadkiem obejrzałem. I nie chcę oglądać po raz kolejny. Niektóre filmy mają w sobie za dużo emocji. I ten film właśnie do takich należy.
Jeżeli ktoś chce mnie przekonać że takie obrazy są normalne bo zdarzają się w realnym życiu to jest masochistą. Są osoby odporne które mogą pracować w szpitalach psychiatrycznych, są to osoby wyjątkowo odporne natomiast mnie przyprawiło by o ciężką depresję. Film jest zły bo jego twórcy bawią się ludzkimi uczuciami. Inż Jerzy Warszawski zachodni
"Film jest zły bo jego twórcy bawią się ludzkimi uczuciami".
Więc wychodzi na to, że każdy film jest zły. Wychodzi na to, że serwisy informacyjne są złe, kampanie na rzecz pomocy ubogim, upośledzonym i zwierzętom też są złe. Małżonkowie w związkach są źli. Religie są złe, ideologie są złe. Dobro jest złe i zło też jest złe. Dzieci są złe. Bo wszyscy w taki czy inny sposób bawią się ludzkimi uczuciami.
Ja natomiast często wracam do tego filmu właśnie paradoksalnie wtedy gdy mam depresyjny nastrój. Jednak mnie w nim przeraża coś innego, mianowicie kwestia przemijania. Fakt, że główny bohater zamrożony przez lata zostaje wybudzony ze snu w którym śnił o swojej miłości i wprowadzony do świata w którym wszystkich tych osób już niema, wszyscy jego bliscy przyjaciele, nikt nie żyje. To jest mega przerażające i dla mnie takie przykre, choć jest to na obecną chwilę fikcją to sama myśl o tym, że ktoś mógłby z takiej technologii skorzystać mnie osobiście przeraża, chyba, że zamroziliby wraz ze mną moich bliskich! To powodzenie do Sofii na końcu przed skokiem z dachu, spotkamy się w kolejnym zyciu kiedy oboje będziemy kotami, nawiązanie do tego co Sofia powiedziała w barze.. to również wywołuje u mnie takie poczucie bezsensu egzystencji. Każdy żyje tu i teraz, żyje z dnia na dzień, po czym odchodzi i znika na zawsze a może wraca pod postacią zwierzęcia, mam na myśli po co te starania, zażynanie się codzień w pracy, nerwy, skoro i tak niedługo nas tu nie będzie. Tak opisałbym moje odczucia po seansie, choć Twoje spostrzeżenia też jakoby słuszne, jednak ja odebrałem to dzieło w inny sposób jak widać. No i na dachu w końcowych scenach ten utwór islandzkiego Sigur Ros… dopełnia melancholijnego klimatu. No w tym filmie wszystko gra. Pozdrawiam