śliczna malutka aktoreczka. Bardzo dobrze zrealizowana historia. W dwóch i pół godziny zawarte wątki miłości, śmierci także dzieje się. Dobrze, że cały musical nie śpiewają jak to miało miejsce w Nędznikach swego czasu. Więcej grania niż śpiewania i to jest in plus. Warto zanurzyć się w tej porywającej opowieści.
Nie? W wersji Spilberga bardziej dało się poznac członków Sharks, bo w original cast mieli o wiele mniej czasu antenowego