To właśnie takie aktorstwo rozdziera serce. Nie zabiegające o efekt, ani o poklask. Nie chodzi o budzenie sympatii u widza, o utożsamienie się, o przemianę wody w wina, zła w dobro.
Aktor nie skamle, nie łasi się, nie prosi o łaskę, nie bawi się w niuanse, nie gra człowieka w matni, jego postać jest zła.
Zło jest...