Wychodzi na to, ze lepsza technika, lepszy warsztat, osiagnięcia, nie poprawiły kina a coś mu odebrały. Nie wiem co .. może klimat? Może "wielkich"? z wielkich i znanych (co nie znaczy że tak kochanych jak Burton) jest wchodzący w jego buty Billy Zane. To też niezły aktor... rewelacyjnie zagrał w Mulin` Rouge, nieźle w Romeo i Julii, tu też robi swoje nieźle. Ale nie porywa tak, jak Burton. Timothy Dalton - NIBY doceniony, niby były Dzejms Błąd, ale ... jakoś nie ma porównania z "historią" No i sama CLEO - gdzie Leonor Valera do Liz Taylor (tu nie mylić z Liv Tyler :) )
Rupert Graves ... niewdzięczną miał rolę, oglądając film ze znajomymi burczeliśmy pod nosami, ze co za homiak obleśny. Ale to samo było z McDowall. Taka rola, postać...
No i ze smutkiem odkrywam, że opinię iż kino schodzi na psy (nie Pasikowskiego raczej) są prawdziwe. Niby "kalka" tamtego filmu, a nie ma tej klasy.