Tylko ta historia lekko naiwna i nazwałbym amerykańska, oraz wielokrotnie wtórna.
Wtórna i owszem. Taki mix wszystkiego co już widzieliśmy plus oczywiscie problemy nastolatków w typowym liceum amerykańskim : rozterki miłosne, problemy z akceptacją, outsiderzy, frajerzy, gwiazdy, bal szkolny (sabrina, umbrella academy+saga winx). Oby z sezonu na sezon nie było gorzej, więcej magii, więcej udziwnień. Mogę jeszcze ponarzekać na mały udział Rodziny Adamsów (cudowna Zera Jones, dziwny sztuczny Fester, spoko ciekawy Gomez). Do nowej Wednsdey trzeba się przyzwyczaić. Jest zbyt zaangażowana, uczuciowa, jej mimika zbyt dynamiczna, tak jak i jej zmieniający się makijaż, zwłaszcza makijaż ust-wyjątkowo irytujące zjawisko. Niemmniej jednak aktorka poradziła sobie z rolą i miło się na nią patrzyło. Muszę pogodzić się z tym że taki mieli pomysł na główną bohaterkę scenarzyści i producenci serialu. Fabuła mało mroczna, mało pomysłowa i zdecydowanie naiwna. Nie ma tam żadnego powiewu świeżości
Też tak myślę, że z tym potencjałem i aktorami można było wyciągnąć z tej produkcji bardzo dużo.
Też tak myślę, że z tym potencjałem i aktorami można było wyciągnąć z tej produkcji bardzo dużo.
Ja liczyłam na więcej mroku, a to jest połączenie wszystkich znanych mi fantasy dram dla nastolatków. Ogólnie oglądało się okej, bo gra aktorska była na dobrym poziomie (poza paroma wpadkami), ale sama fabuła i jej rozwiązanie-cóż było naiwne. Dodatkowo nasuwa mi się myśl, ze w Nevermore nie było żadnych innych nauczycieli poza dyrektorką i od zielarstwa, a uczniowie są zostawieni sami sobie co szczególnie podkreśla finał. Trochę Hogwart, trochę Umbrella Acadamy, Teen Wolf i trochę rodziny Addamsów. Liczyłam na coś mniej naiwnego w fabule